Trwa walka o pozycje podstawowego bramkarza w spotkaniu ze Stomilem. Z walki tej wyłączony jest Michał Wróbel, który w meczu z Puszczą Niepołomice odniósł złamanie kości przedramienia lewej ręki. Popularny „Wróblik” trenuje już indywidualnie z drużyną, lecz jego gra o ligowe punkty jest na razie wykluczona.
Trwa walka o pozycje podstawowego bramkarza w spotkaniu ze Stomilem. Z walki tej wyłączony jest Michał Wróbel, który w meczu z Puszczą Niepołomice odniósł złamanie kości przedramienia lewej ręki. Popularny „Wróblik” trenuje już indywidualnie z drużyną, lecz jego gra o ligowe punkty jest na razie wykluczona.
– Moje ćwiczenia to głównie ćwiczenia nóg i koordynacja ruchowa. Podczas treningów wykonuje dużo ćwiczeń na dynamikę i dokładność, sporo też biegam. Staramy się to wszystko tak dopasować, by ręka nie mogła na tym ucierpieć. Na razie w stu procentach nam to się udaje. – powiedział kontuzjowany golkiper Biało-Zielonych.
33-letni bramkarz ostatnio nie ma zbyt dużo wolnego czasu. Poza treningami z drużyną przechodzi również rehabilitację, która ma na celu przyśpieszenie jego powrótu między słupki bramki grudziądzkiej Olimpii. – Obecnie rehabilitacja polega na podtrzymywaniu wytrenowania, aby ta przerwa w jak najmniejszym stopniu odbiła się na mojej formie. Wiadomo, że po 5-6 tygodniach bez treningu byłbym daleko w tyle, a tak kondycyjnie jest cały czas dobrze. Ponadto przechodzę zabiegi polegające na zespoleniu kości, aby przyśpieszyć mój powrót na boisko.
Michał trenuje już indywidualnie, lecz daty jego powrotu do pełnej sprawności jeszcze nie znamy. – Jestem w ciągłym kontakcie z doktorem Niedzwieckim. Jak doktor stwierdzi, że mogę już wrócić na boisko to wtedy wrócę. Mam nadzieję, że bedzie to miało miejsce jeszcze we wrześniu. Doktor mnie operował i wie najlepiej kiedy ręka bedzie się nadawała do ponownej gry w bramce. – mówi były zawodnik m.in Górnika Zabrze oraz Wisły Kraków.
Piłarze Tomasza Kafarskiego zdobyli osiem punktów w sześciu kolejkach. Nie jest to rezultat, który cieszy kibiców, ponieważ aspiracje tej drużyny są większe. Ostatnie spotkania „Wróblik” musi oglądać z trybun i jak sam twierdzi nie jest to dla niego łatwe. – Strasznie ciągnie mnie na boisko. Łezka mi się kręci w oku, gdy muszę patrzeć na mecz kolegów z trybun. Chciałbym pomóc im w zdobywaniu kolejnych ligowych punktów. – zakończył.
źródło: GKSOlimpia.com / własne