O komentarz przed meczem Olimpii Grudziądz z MKS-em Kluczbork poprosiliśmy Leszka Bartnickiego – dziennikarza magazynu „Piłka Nożna” oraz komentatora stacji Polsat Sport.
O komentarz przed meczem Olimpii Grudziądz z MKS-em Kluczbork poprosiliśmy Leszka Bartnickiego – dziennikarza magazynu „Piłka Nożna” oraz komentatora stacji Polsat Sport.
W meczu z Arką Olimpia po zdobyciu bramki została zepchnięta do defensywy. Czym to jest spowodowane, że grudziądzanie na własnym boisku są tak gościnni? Przy tak doświadczonej kadrze decyduje przygotowanie fizyczne?
Nie demonizowałbym roli przygotowania fizycznego. Przecież zawodowi piłkarze, którzy codziennie trenują, mają siłę żeby zagrać raz na tydzień 90 minut. W tym przypadku istotniejsze znaczenie ma „głowa”. Przecież Olimpia w meczu z Arką straciła gole w bardzo głupi sposób, po niewytłumaczalnych błędach, wynikających z gapiostwa. To dziwne szczególnie biorąc pod uwagę, że drużyna z Grudziądza oparta jest w dużej mierze na doświadczonych piłkarzach. Domyślam się, że trudna sytuacja w tabeli, której nikt się nie spodziewał, ma negatywny wpływ na psychikę zawodników i im dłużej trwa ten marazm, tym trudniej podejmować decyzje na boisku. Na marginesie trzeba też przypomnieć, że Olimpia miała sytuację by podwyższyć na 2:0 i pewnie wówczas spotkanie potoczyłoby się inaczej.
Olimpia coraz bardziej zakopuje się w strefie spadkowej, a rywale powoli, ale systematycznie odjeżdżają. Jest dla Ciebie zaskoczeniem, że także takie kluby jak GKS Katowice i Miedź Legnica mają problem z regularnym zdobywaniem punktów?
Przeczuwałem, że to będzie najbardziej wyrównany sezon 1. ligi od kilku lat. Jest bardzo wiele zespołów o zbliżonym potencjale. Ale oczywiście wyniki uzyskiwane przez Olimpię, Miedź i GKS Katowice są dla mnie zaskoczeniem „in minus”. Byłem przekonany, że cała trójka zakończy sezon w górnej połówce tabeli, a ekipy z Legnicy i Katowic widziałem w gronie pretendentów do awansu. Oczywiście do końca sezonu jeszcze daleko, więc przy tak spłaszczonej tabeli wszystko jest możliwe. Trzeba jednak zauważyć, że Miedź i GieKSa także w poprzednim sezonie rozczarowały, natomiast Olimpia notuje największy zjazd w porównaniu do lokaty z poprzednich rozgrywek.
Przed podopiecznymi Artura Skowronka mecz w Kluczborku. Patrząc na liczbę straconych goli przez MKS, to chyba – teoretycznie – dobra okazja do ofensywnego przełamania? Z drugiej strony w kadrze rywala jest ex-grudziądzanin Maciej Kowalczyk, który jeszcze nie zapomniał jak się strzela.
Biorąc pod uwagę możliwości budżetowe i skład wydawało się, że MKS Kluczbork może być obok Rozwoju zespołem, któremu najtrudniej będzie walczyć o utrzymanie. Biję się jednak w piersi, bo zespół trenera Konwińskiego naprawdę potrafi grać w piłkę. W niektórych meczach mieli pecha, bo grali dużo lepiej i ładniej od rywali, a jednak nie wygrywali. Innym razem (np. z Pogonią) ich gra była mniej efektowna, wybierali prostsze środki, ale inkasowali komplet punktów. Trzeba też zauważyć, że potrafili zwyciężyć w Bydgoszczy, gdzie strzelili aż 3 gole.
Co do dużej liczby straconych goli, nikt w lidze nie stracił więcej, to daleki byłbym od zbyt pochopnego wyciągania wniosków. Trener Konwiński przez jakiś czas, metodą prób i błędów, szukał optymalnego zestawienia w środku obrony. Ostatnio eksperymentów jest coraz mniej, a udanym pociągnięciem było sprowadzenie Bartosza Brodzińskiego.
Jeśli chodzi o ofensywę, to pewnie część piłkarzy z Kluczborka się na mnie obrazi, ale uważam że 70% siły ognia to Maciej Kowalczyk. Szarpie, wygrywa pojedynki, asystuje, strzela… człowiek orkiestra i aż trudno uwierzyć w pierwsze dwie cyfry jego PESELu.
Jaki scenariusz spotkania i końcowy rezultat przewidujesz na sobotę?
Pewnie się powtarzam, ale w tym sezonie jakiekolwiek typowanie jest niezwykle ryzykownym zajęciem. Olimpia ma na papierze skład, który nie powinien się obawiać nikogo w tej lidze… ale uważam, że każdy punkt wywieziony z Kluczborka będzie w obecnej sytuacji cenny.
źródło: OlimpiaGrudziadz.com