W sztabie szkoleniowym Olimpii znajdują się dwaj masażyści. Jednym z nich jest Sebastian Dolecki, który udzielił wywiadu specjalnie dla naszego portalu.
W sztabie szkoleniowym Olimpii znajdują się dwaj masażyści. Jednym z nich jest Sebastian Dolecki, który udzielił wywiadu specjalnie dla naszego portalu. Zapraszamy do lektury!
Jak to się stało, że znalazłeś się w Olimpii?
– Zaraz po skończeniu szkoły medycznej chciałem podjąć pracę w tym zawodzie, aby dalej się rozwijać i zdobywać doświadczenie. Usłyszałem, że w jednym z grudziądzkich klubów sportowych poszukują masażysty. Udałem się do Olimpii, by zapytać Hieronima Szymańskiego – obecnego masażystę zespołu, czy nie potrzebuje pomocnika. „Maser” wyraził zainteresowanie współpracą i stąd jestem w Olimpii.
Czy praca jako masażysta w klubie sportowym jest spełnieniem Twoich marzeń?
– Tak, zawsze marzyłem o pracy jako masażysta. Już w wieku gimnazjalnym myślałem o tym zawodzie, a w szkole zgłębiając wiedzę zrozumiałem, że będę chciał specjalizować się w masażu sportowym.
W Olimpii jesteś już 4 lata. W tym czasie trenerami Olimpii byli Marcin Kaczmarek, Tomasza Asensky, a obecnie jest nim Tomasz Kafarski. Z którym z tych trenerów praca układała, bądź układa Ci się najlepiej?
– Z każdym z tych szkoleniowców praca układa mi się dobrze. Każdy z nich bardzo dążył w rozwój tego klubu, dzięki czemu Olimpia jest w takim miejscu, w jakim obecnie się znajduje. Trenera Marcina Kaczmarka i Tomasza Asenskiego wspominam bardzo miło, to głównie oni przyczynili się do awansu grudziądzkiej drużyny z 3 do 1 ligi. Obecny trener nadał tej drużynie nowego wyrazu i stylu, który widać w grze oraz ligowej tabeli.
Duet masażystów grudziądzkiej Olimpii tworzysz wraz z Hieronimem Szymańskim. Jak pracuje Ci się z tym człowiekiem?
– Panu Hirkowi jestem bardzo wdzięczny, że wprowadził mnie w pracę w tym klubie jako masażysta. Głównie to dzięki niemu się tutaj znalazłem. Myślę, że tworzymy zgrany duet, ponieważ potrafimy uzupełniać się w pracy nawzajem. Wiadomo, jak w każdej rodzinie nie ma domku bez ułomku, ale współpraca układa nam się fantastycznie.
Jaki moment w Olimpii wspominasz najlepiej?
– Na pewno historyczny awans do 1 ligi, a także mecze Pucharu Polski z Lechem Poznań, a potem z Legią Warszawa. Niesamowitym uczuciem było to, jak cała Pepsi Arena zamarła po bramce Piotra Ruszkula, dzięki której przez chwilę mogliśmy cieszyć się prowadzeniem w meczu z „Wojskowymi”.
Czy Twoim zdaniem Biało-Zieloni mają szansę na awans do Ekstraklasy?
– Szczerze mówiąc to myślę nawet, że jest szansa na europejskie puchary, ale to jeszcze nie teraz (śmiech). Mamy wspaniałych piłkarzy, z których większość z nich grała w Ekstraklasie i teraz swoim doświadczeniem mogą pomóc Olimpii w upragnionym awansie do Ekstraklasy. Jednak nie tylko piłkarze muszą stanąć na wysokości zadania, lecz w dużej mierze działacze klubu będą musieli się do tego przyczynić.
źródło: OlimpiaGrudziadz.com / własne