Przed ostatnia serią gier awansu Zawiszy mogliśmy być niemal pewni. Jedną nogą w Ekstraklasie była też Termalica, którą jednak na ostatniej prostej dała się wyprzedzić „Pasom”. Fatalna porażka w Świnoujściu zabrała niecieczanom upragniony awans.
Przed ostatnia serią gier awansu Zawiszy mogliśmy być niemal pewni. Jedną nogą w Ekstraklasie była też Termalica, którą jednak na ostatniej prostej dała się wyprzedzić „Pasom”. Fatalna porażka w Świnoujściu zabrała niecieczanom upragniony awans.
„Zetka” dopięła swego, szacunek dla bytomian
Zawisza z przytupem wraca do Ekstraklasy. Trudno było spodziewać się innego obrotu spraw, ale mimo wszystko gratulacje dla bydgoszczan za wytrzymanie presji. Nawet przez chwilę nie było wątpliwości, że w ostatnim meczu w Bytomiu może wydarzyć się jakaś katastrofa. WKS wygrał pewnie, 4:0 i to on awansował z pierwszego miejsca. Ryszard Tarasiewicz, którego można już określać mianem speca od awansów, odmienił oblicze „Zetki”, ustabilizował formę tego zespołu, wygrywając 7 z 9. meczów w końcówce sezonu. Świętować awans do Bytomia przyjechało 1500 fanów Zawiszy i już sama ta liczba świadczy o tym, iż klub z takim zapleczem kibicowskim zasługuje na grę w Ekstraklasie. Piłkarze dodali do tego poziom sportowy i wyszedł awans. Wątpliwości pozostawiać może jeszcze proces licencyjny, ale w tym miejscu skupmy się tylko na tym, co działo się na boisku i ewentualnie na trybunach. A tu w przekroju całego sezonu bydgoszczanie zrobili dobrą robotę.
Rzutem na taśmę „Pasy” wjechały do Ekstraklasy
Przed tym spotkaniem piłkarze Cracovii nie mogli być pewni niczego. Nawet zwycięstwo nie gwarantowało im sukcesu. Mimo tego swoje zrobili, a wynik drugiego, kluczowego meczu, ułożył się dla nich wyśmienicie. Cracovia wygrała na wyjeździe z Miedzią 3:1, w dość niecodziennych okolicznościach – 4 rzuty karne, z których 3 zostały wykorzystane. „Pasy” na ostatniej prostej przeskoczyły na drugą pozycję i już nikt i nic nie przeszkodzi im w powrocie do Ekstraklasy. Ostatnie tygodnie to jednak dosyć chimeryczna postawa ekipy Wojciecha Stawowego. Krakowianie potrafili remisować z drużynami pokroju Kolejarza Stróże czy choćby w poprzedniej kolejce, przegrywać z GKS-em Tychy. Ostatecznie, w dużej mierze dzięki wynikom swoich bezpośrednich rywali w walce o awans, szczęście uśmiechnęło się do Cracovii. Szczęście, czyli zaledwie jeden, jedyny punkt przewagi nad kolejnym, trzecim zespołem w tabeli.
Bezcenny Kowalczyk
Kowalczyk prezentował wysoką skuteczność w trakcie obu rund. Jesienią zdobył 13 goli, a wiosną 9. Pięć bramek ze swojego dorobku uzyskał z 11 metrów, pewnie egzekwując rzuty karne. Dodatkowo dwukrotnie notował hat-tricki.
Gdyby zdołał wykorzystać karnego w 11. kolejce, jego dorobek mógłby być bardziej okazały.
W ostatnim meczu sezonu z Sandecją Nowy Sącz pojawił się na boisku tylko na kilkadziesiąt sekund.
Kowalczyk wyprzedził w klasyfikacji Pawła Abbotta (Zawisza Bydgoszcz), Vladimira Boljevicia (Cracovia) i Marcusa Viníciusa (Arka Gdynia), którzy zdobyli po 15 goli.
Okocimski wciąż z nadzieją
Na koniec zapowiadane wcześniej jako bardzo interesujące starcie Okocimskiego i Warty, które miało zadecydować o tym, kto zajmie 15. miejsce w tabeli, pozwalające jeszcze mieć nadzieję na pozostanie w 1. lidze. Z batalii „Piwoszy” z poznaniakami górą wyszli ci pierwsi, ogrywając spadkowicza na swoim terenie 2:0. Tak więc na 15. miejscu sezon kończy Okocimski, czekający na rozdanie przy zielonym stoliku.
Do 2. ligi spada natomiast Warta i trzeba przyznać, iż degradacja ta jest jak najbardziej zasłużona. 6 punktów w 17. wiosennych pojedynkach… nie mogło to się inaczej skończyć, jak tylko 16. lokatą.
źródło: GKSOlimpia.com / własne