Wojciech Muzyk to młody i uzdolniony bramkarz. Barwy Olimpii reprezentuje od niespełna dwóch lat, a w obecnym sezonie wskoczył do podstawowego składu. Zapytaliśmy go o jego ocenę rundy jesiennej, o to, co czuje bramkarz przy rzutach karnych oraz o plany na najbliższą przyszłość.
Wojciech Muzyk to młody i uzdolniony bramkarz. Barwy Olimpii reprezentuje od niespełna dwóch lat, a w obecnym sezonie wskoczył do podstawowego składu. Zapytaliśmy go o jego ocenę rundy jesiennej, o to, co czuje bramkarz przy rzutach karnych oraz o plany na najbliższą przyszłość.
W Olimpii jesteś już od niemal dwóch lat, ale dopiero w tym sezonie wskoczyłeś do pierwszego składu. Jak oceniasz rundę jesienną w swoim wykonaniu?
Uważam, że początek rundy mieliśmy bardzo dobry, zarówno ja, jak i cała drużyna. Graliśmy ogólnie dobrze jako cała defensywa, tworzyliśmy monolit. Później przyszło jakiegoś rodzaju załamanie. Zaczęliśmy tracić dużo bramek, ale w ogólnym rozrachunku myślę, że wypadło to wszystko pozytywnie. Bardzo szkoda mi tych meczów z Resovią czy ze Stalową Wolą, gdzie straciliśmy po cztery bramki, takie rzeczy nie powinny się zdarzać.
W ostatnim meczu z Pogonią Siedlce doszło do nietypowej sytuacji, bo musiałeś się mierzyć aż trzykrotnie z rzutami karnymi. Czy ten fragment gry jest dla Ciebie mocno stresujący?
Bramkarz nie odczuwa zbyt dużej presji przy rzutach karnych. Większa presja spoczywa na barkach strzelającego, bo bramkarz może wybronić, a strzelający musi strzelić. Uważam, że rzuty karne można wybronić, pokazałem to w meczu z Radomiakiem. Osobiście boli mnie to, że dwa rzuty karne z Siedlcami miałem już na palcach i czuje niedosyt w tych sytuacjach, że nie wiele zabrakło. I pomimo tego, że to głównie na strzelającym jest cała presja, to mnie jako bramkarza przy trzech rzutach karnych w meczu boli, że nie udało mi się wybronić przynajmniej jednego z nich. Chociażby dla własnej satysfakcji.
Żeby nie mówić tylko o złych aspektach tego meczu, to warto wspomnieć, że miałeś podczas tego spotkania kilka świetnych interwencji, które uratowały wasz zespół przed większą stratą bramek. Jak oceniasz przebieg tego spotkania z perspektywy boiska?
Myślę, że pozycja Pogoni w tabeli zupełnie nie odzwierciedla ich umiejętności i potencjału tej drużyny. Występuje tam wielu zawodników z przeszłością w Ekstraklasie. Był to na pewno ciężki mecz, ale przy odrobinie szczęścia wynik mógł być zupełnie inny. Wiadomo, że Pogoń zwyciężyła po trzech rzutach karnych na dodatek podyktowanych po niezbyt groźnych sytuacjach, bo żaden z tych zawodników nie wychodził na czystą pozycję i można było uniknąć tych sytuacji. Niemniej jednak był to bardzo ciężki mecz i mamy do siebie bardzo wiele pretensji o to spotkanie.
W tym roku rozegracie jeszcze dwa spotkania. Jedno z Siarką Tarnobrzeg przed własną publicznością oraz wyjazdowe z Radomiakiem Radom. Jak oceniasz waszych najbliższych rywali?
W meczu z Siarką zapewne wystąpimy w roli faworytów. Jednak ja dobrze pamiętam nasze pierwsze spotkanie rozegrane w Tarnobrzegu. Była to nasza pierwsza porażka w sezonie. Obecnie zespół Siarki jest w kryzysie, bo nie wygrali od 11 kolejek, w tym ponieśli 7 porażek. Najważniejsze to patrzeć na siebie. Jeżeli zagramy na swoim poziomie, konsekwentnie z tyłu to z przodu na pewno coś wpadnie i tak do tego meczu podchodzimy. Z kolei pojedynek z Radomiakiem, będzie z typu tych spotkań na szczycie. Spotkają się dwie drużyny walczące o awans. Pamiętamy pierwszy mecz naszych drużyn, który wygraliśmy i w którym było dużo emocji. Obecnie Radomiak radzi sobie bardzo dobrze, tracą bardzo mało bramek szczególnie u siebie, ale także u siebie bardzo dużo bramek strzelają. Mają świetnego napastnika, moim zdaniem znacznie przewyższającego tę ligę, czyli Leandro. Mają w ogóle bardzo dobry potencjał ofensywny . Jednak tak jak mówiłem w przypadku meczu z Siarką, jeżeli zagramy konsekwentnie z tyłu i nie wystraszymy się ich, bo tak naprawdę nie mamy czego się bać to mamy bardzo duże szanse na wywiezienie z Radomia kompletu punktów. Udało się nam już nimi wygrać, Widzew także pokazał, że można na ich terenie wygrać i nie stracić bramki. Chcemy zakończyć ten rok zwycięstwem. Wtedy będziemy mogli z czystymi głowami jechać na urlop.
Jak układa Ci się współpraca ze sztabem trenerskim? Jak oceniasz prace trenera Mariusza Pawlaka i trenera Michała Wróbla?
Wiadomo, że bramkarze trenują przede wszystkim z trenerem bramkarzy. Nasza współpraca układa się bardzo dobrze. Ja trenera Wróbla znam długi czas, a pracujemy razem od roku. Trener Pawlak przekazuje mi także swoje uwagi. Ogólnie sztab trenerski i zawodnicy tworzą zgraną grupę. Myślę, że ta nasza współpraca wygląda naprawdę dobrze.
Jak się czujesz w grudziądzkiej szatni? Czy rzeczywiście panuje tam bardzo dobra atmosfera?
To jest właśnie ta magia szatni w Grudziądzu. Ja jestem już tutaj od lutego 2016 i atmosfera w szatni zawsze tu była dobra. Teraz kiedy w większości wyniki były dobre, to jest oczywiste, że atmosfera jest dobra. Nawet podczas tego kryzysu kilku meczów bez wygranej to w szatni dalej wyglądało to dobrze. Dobrze się rozumiemy jako drużyna i co najważniejsze jeden za drugiego „idzie w ogień”.
Jesteś młodym zawodnikiem i jeszcze długa droga przed Tobą, ale czy mógłbyś nam powiedzieć, jakie są Twoje marzenie i cele, które chciałbyś osiągnąć w najbliższym czasie?
Rzeczywiście jestem jeszcze młodym zawodnikiem i czasami myśli uciekają gdzieś dalej. Staram się jednak nie wybiegać daleko w przyszłość. Chciałbym krok po kroku osiągać coraz wyższe cele. Na chwilę obecną jest to awans z Olimpią Grudziądz do pierwszej ligi i na tym się w tej chwili skupiam.
Dziękuję bardzo za rozmowę.
Dziękuję.
Źródło: olimpiagrudziadz.com