Podopieczni Tomasza Asensky rundę wiosenną sezonu 2012/2013 zaczęli od mocnego ligowego uderzenia. Zwycięstwo nad ówczesnym liderem I ligi – Flotą Świnoujście mogło napawać dużym optymizmem przed kolejnymi spotkaniami ligowymi.
Podopieczni Tomasza Asensky rundę wiosenną sezonu 2012/2013 zaczęli od mocnego ligowego uderzenia. Zwycięstwo nad ówczesnym liderem I ligi – Flotą Świnoujście mogło napawać dużym optymizmem przed kolejnymi spotkaniami ligowymi.
Dobra, a przede wszystkim równa gra z najlepszą drużyną w Polsce w rewanżowym spotkaniu 1/4 Pucharu Polski utwierdziła wszystkich kibiców w Grudziądzu, iż ten zespół może grać o coś więcej niż „środek” tabeli.
Następnie przyszło zwycięstwo w Łodzi z miejscowym ŁKS-em, kiedy to grudziądzanie wygrali 3:0. Zwycięstwo z drużyną młodą, borykającą się z ogromnymi problemami finansowymi, w konsekwencji wycofaną z rozgrywek I ligi nie do końca mogło być odzwierciedleniem formy Olimpii.
Po dwóch triumfach nastąpiła zadyszka w spotkaniu przed własną publicznością z Sandecją Nowy Sącz. Przede wszystkim styl w jakim udało się zdobyć jeden punkt nie przypominał tego z pierwszych spotkań ligowych jak i Pucharowych. Potwierdzeniem tych słów było stwierdzenie szkoleniowca grudziądzan. – To był najgorszy mecz za mojej kadencji.
Mecz w Ząbkach miał pokazać, czy był to jednorazowy spadek formy. Spotkanie z niepokonanym do tej pory Dolcanem było rozegrane w lepszym stylu, z większą ilością stworzonych sytuacji, ale nadal brakowało skuteczności, dokładności i konsekwencji. To wszystko złożyło się na to, iż pierwsza porażka ligowa w rundzie wiosennej stała się faktem.
Na odbudowanie stabilizacji formy i odpowiedź na to, o co Olimpia będzie grała w tym sezonie mieliśmy poznać w Poznaniu podczas meczu z Wartą. Olimpia była stroną dominującą, nadawającą ton grze lecz sytuacje bramkowe były skrzętnie niewykorzystywane, co przyznał sam szkoleniowiec. – Zaraz po meczu spytałem chłopaków dlaczego są tak litościwi, skoro nasi przeciwnicy bezwzględnie wykorzystują nadarzające się okazje. Tak było choćby w Ząbkach, gdzie przegraliśmy z Dolcanem. Zostaliśmy wówczas pozbawieni możliwości doprowadzenia do remisu w końcówce.
Jednak tym razem nad podopiecznymi Tomasza Asensky zaświeciło słońce. Jedyna bramka autorstwa Piotra Ruszkula sprawiła, iż pojawiło się zwycięstwo, radość i myśl o tym, że można ugrać coś więcej na zapleczu Ekstraklasy, co skwitował na zakończenie trener Biało-Zielonych. – Nasza strata do ścisłej czołówki wynosi sześć oczek, nie jest więc tak duża. Gramy o jak najwyższą pozycję, a co nam to da przekonamy się w czerwcu. Stać nas na wiele!
Oby takie nastroje panowały w grudziądzkim Klubie do końca rundy, a metoda na to jest tylko jedna. Dobrą formę należy poprzeć skuteczną grą w ofensywie. Gdy to wszystko się zazębi to możemy być świadkami kolejnej historycznej chwili w mieście Grudziądz.
źródło: GKSOlimpia.com / własne