Olimpia Grudziądz pokonała po jak zwykle emocjonującym spotkaniu ŁKS Łódź 3:1. Bramki dla grudziądzan strzelali: Marcin Woźniak, Piotr Ruszkul i Adam Cieśliński. Goście w 71′ minucie za sprawą Jakuba Więzika doprowadzili do wyrównania, ale ostatecznie trzy punkty zostały w Grudziądzu.
Olimpia Grudziądz pokonała we wczorajszym spotkaniu ŁKS Łódź 3:1 (0:0). Olimpia zaprezentowała się lepiej niż Łodzianie i zasłużenie zwyciężyła na własnym stadionie.
Kilka groźnych strzałów Olimpii w 1. połowie
„Wygrał faworyt, bo Olimpia była stawiana przed spotkaniem w tej roli” – usłyszałem za plecami od komentatora jednej z Łódzkich rozgłośni radiowych po bramce Adama Cieślińskiego na 3:1. Chociaż nie był to koniec spotkania, to już było wiadomo kto zgarnie całą pulę w tym meczu, ponieważ od końcowego gwizdka dzieliły nas ostatnie sekundy. Zacznijmy jednak od początku. Początkowy fragment pierwszej części spotkania to gra w większej mierze w środku pola. Pierwszy zryw Grudziądzan zobaczyliśmy w 6. minucie, gdy Grischok lewą stroną popędził z piłką w pole karne. Niestety, nasz skrzydłowy poślizgnął się na futbolówce i defensorzy ŁKS-u opanowali sytuację. Minutę później Więzik próbował strzelić głową na bramkę Wróbla, ale piłka poleciała wysoko ponad nią. Kilka minut później ten sam zawodnik ponownie huknął wysoko nad poprzeczką. Na pierwszy groźny strzał musieliśmy czekać do 23. minuty. Wtedy to Adam Cieśliński popisał się dobrym uderzeniem, jednak golkiper przyjezdnych był na posterunku. Chwilę po tym zdarzeniu kapitalne dogranie dostałby Ruszkul, ale obrońcy ŁKS-u przejęli piłkę. Nacieranie na bramkę Łodzian nie ustawało. Tym razem Łabędzki dorzucał piłkę na długi słupek, gdzie głową uderzał Kłus. Futbolówka niestety minimalnie minęła światło bramki. Biało-zieloni nie odpuszczali i cały czas atakowali bramkę Łodzian. Tym razem Grischok potraktował rywali jak slalomowe tyczki. Na posterunku jednak pozostał Wyparło. Minutę później nastała kolejna świetna akcja Grudziądzan. Teraz Ruszkul wyszedł sam na sam z bramkarzem, ale nie czysto uderzył piłkę i minęła ona bramkę. Był to świetny fragment gry w wykonaniu Olimpii, niestety bez skuteczności. Do końca pierwszej części spotkania gospodarze oddali kilka niegroźnych strzałów na bramkę golkipera gości, który wcześniej nie raz ratował swoją drużynę z opresji.
Skuteczna druga część spotkania
Podczas przerwy podopieczni Tomasza Asenskiego musieli usłyszeć kilka mocnych słów, ponieważ co do skuteczności wszyscy mieli wiele zastrzeżeń. Kilka groźnych akcji przeprowadzili gracze Olimpii, aż nadeszła długo wyczekiwana chwila radości. Do prawego narożnika podszedł Grischok. Świetnie dośrodkował w pole karne i „szczupakiem” piłkę w siatce umieścił Marcin Woźniak. Po tej bramce cały stadion wykrzykiwał słowa „jeszcze jeden”. Piłkarze z Grudziądza jakby posłuchali się publiczności i cały czas byli w natarciu. Jednak jak mówi stare piłkarskie porzekadło „niewykorzystane sytuacje się mszczą” i tym razem to kibice z Łodzi skakali z radości. Niespodziewanie bramkę wyrównującą zdobył Jakub Więzik. Olimpijczycy chcieli udokumentować swoją przewagę na boisku w postaci bramki. Najpierw po dośrodkowaniu Grischoka głową próbował strzelić Gawędzki, później to sam Grischok próbował strzelić zza pola karnego. Jego strzał obronił Wyparło, a piłka doleciała do Frańczaka, który strzałem głową uderzył w poprzeczkę. Jęk zawodu przeniósł się po Grudziądzkich trybunach. Jednak niedługo to trwało, ponieważ Olimpia chwilę po tym zdarzeniu objęła prowadzenie. Najpierw strzelał Cieśliński, którego strzał obronił Wyparło. Piłka po interwencji golkipera wpadła pod nogi Ruszkula, a ten nie dał najmniejszych szans bramkarzowi i znów nasza drużyna wyszła na prowadzenie. Ostatnie fragmenty spotkania, to niecelne strzały z obydwu stron. Gdy kibice zobaczyli, że sędzia przedłużył drugą część spotkania o 3 minuty, pokazywali swoje niezadowolenie poprzez różnego rodzaju jęki. Jednak po tym co się wydarzyło, nikt nie żałuje, że tyle czasu doliczył główny arbiter. Z kontrą wyszli gospodarze. Woźniak i Cieśliński pędzili wprost na samotnie pozostawionego golkipera ŁKS-u. Woźniak odegrał piłkę do Cieślińskiego, a ten pewnie ją umieścił w bramce rywali. To był cios ostateczny dla Łodzian i to Olimpia schodziła z boiska z podniesionymi głowami.
Kamil Kaźmierczak
Olimpia Grudziądz 3:1 (0:0) ŁKS Łódź
1:0 – 57′ Marcin Woźniak
1:1 – 71′ Jakub Więzik
2:1 – 77′ Piotr Ruszkul
3:1 – 92′ Adam Cieśliński
Olimpia Grudziądz: Wróbel – Woźniak, Staniek, Łabędzki, Pisarczuk – Frańczak (89. Rogalski), Kłus, Gawęcki, Grischok (83. Kryszak) – Ruszkul (78. Smoliński), Cieśliński
ŁKS Łódź: Wyparło – Borsukow, Cyzio, Brud (61. Kaczmarek), Gierada (27. Pawlak) – Kaczmarek, Kuklis, Osiński, Sarafiński (82. Golański) – Sasin, Więzik
Widzów 3.000 (w tym 300 kibiców gości)
Sędzia Artur Aluszyk (Szczecin)