Od czerwca bieżącego roku drugim trenerem Olimpii jest Jacek Paszulewicz. Zapraszamy do przeczytania wywiadu z byłym piłkarzem m.in Śląska Wrocław.
Od czerwca bieżącego roku drugim trenerem Olimpii jest Jacek Paszulewicz. Zapraszamy do przeczytania obszernego wywiadu z byłym piłkarzem m.in Śląska Wrocław.
W przeszłości był Pan piłkarzem. Jaki moment w swojej piłkarskiej karierze wspomina Pan najlepiej?
Było wiele miłych momentów, gdyż w trakcie przygody z piłką udało mi się trafiać do zespołów, które przeważnie walczyły o jakiś cel. O utrzymanie walczyłem z ŁKS-em Łódź, Śląskiem Wrocław, Widzewem Łódź i Górnikiem Zabrze, o awans z Polonią Gdańsk, natomiast o mistrzostwo Polski z Polonią Warszawa i Wisłą Kraków. Cele zawsze udawało się osiągać. Najbardziej utkwił mi w pamięci występ w eliminacjach Ligi Mistrzów, który był rozgrywany na Old Traford przeciwko całej śmietance europejskiego futbolu w 1998 roku. Drugim najważniejszym momentem było zdobycie Mistrzostwa Polski z Polonią Warszawa w 2000 roku i 3 mistrzostwa z Wisłą Kraków w latach 2002-2004, a co za tym poszło ćwierćfinał Pucharu UEFA. W tym samym czasie udało mi się zdobyć z Wisłą Puchar Polski, a wcześniej z Polonią Warszawa Super Puchar i Puchar Ligi.
Skąd wziął się pomysł, by po zakończeniu kariery piłkarskiej zostać trenerem?
Ostatni okres kariery spędziłem w Górniku Zabrze. W 7. kolejce w meczu z Odrą Wodzisław zerwałem ścięgno Achillesa i to był to koniec mojej przygody piłkarskiej. W trakcie rehabilitacji podjąłem studia na wydziale prawa, które ukończyłem, ale ciągnęło mnie do piłki. Zacząłem wykorzystywać kontakty w klubach, gdzie grali moi przyjaciele i koledzy z czasów gry. Zacząłem wyjeżdżać na trenerskie staże oraz robić uprawnienia trenerskie. Na stażu przebywałem w takich klubach jak FC Southampton, AJ Auxerre, Celtic Glasgow, Anderlecht Bruksela i Banik Ostrawa. Trzy lata temu, razem z trenerem Jędrzejczakiem i prezesem Jadanowskim, rozpocząłem projekt „Jaguar Gdańsk”, który jest teraz największym ośrodkiem szkolenia młodzieży w Gdańsku poza Lechią Gdańsk. Mamy pod swoimi skrzydłami już 180 adeptów futbolu, a najmłodszy nabór to rocznik 2009, gdzie najstarszy to 2001 rok. Dalej już nie było opcji, abym nie związał sie na stałe z piłką.
Jak poznał się Pan z obecnym trenerem Olimpii, Tomaszem Kafarskim? Jak układa Wam się współpraca, która trwa już trochę czasu?
Tomasza Kafarskiego poznałem wiele lat temu. Prawdę mówiąc lepszy kontakt miałem z jego bratem – Maciejem Kafarskim, który też był piłkarzem. Niemniej jednak nasz kontakt wzmógł się w momencie, gdy trafiłem do Wisły. Można powiedzieć, że w tym czasie oboje sobie pomagaliśmy. Trener Kafarski przyjeżdżał do Krakowa podglądać trenera Kasperczaka, a ja przyjeżdżałem w okresie wolnym od treningów na treningi do Kaszubii Kościerzyna, którą prowadził Tomasz Kafarski. Po skończeniu przygody z piłką i rozpoczęciu stażów oraz projektu „Jaguar Gdańsk”, otrzymałem propozycję pracy w Lechii Gdańsk, prowadzonej przez trenera Kafarskiego. Następna propozycja napłynęła z Cracovii, jednak i tam nie dane było nam współpracować. Współpracę zaczęliśmy dopiero we Flocie Świnoujście, gdzie zabrakło nam dwóch punktów do awansu do Ekstraklasy. Obecnie pracujemy w Grudziądzu i wszystko jest ukierunkowane na to, aby Olimpia awansowała już w tym roku. Co do współpracy z trenerem Kafarskim, to jest ona taka, jaką sobie wyobrażałem. Z mojej strony oceniam ją w samych superlatywach. Mamy tę sama wizję nowoczesnej piłki i pewnie dlatego nasza współpraca układa się bez zarzutu.
Asystentem trenera Olimpii jest również Hubert Kościukiewicz. Jak Panu się z nim pracuje?
Przechodząc do Grudziądza dowiedziałem się, że asystentem będzie także Hubert Kościukiewicz, z którym w przeszłości graliśmy przeciwko sobie. W Pucharze Polski przyjechałem z Wisłą Kraków do Ceramiki Opoczno, gdzie trenerem był Mariusz Łaski. W końcówce meczu przy niekorzystnym wyniku, kiedy Ceramika prowadziła 2:1, strzeliłem bramkę wyrównująca. Po spotkaniu wymieniłem się koszulką z graczem z moim numerem, czyli 17. Z tym numerem grał wtedy właśnie Hubert Kościukiewicz. Reasumując, oprócz tego, że razem pracujemy to się przyjaźnimy. Moim zdaniem dobrze uzupełniamy się w pracy i myślę, że mamy także podobne spojrzenie na piłkę.
Co zmieniło się w polskiej piłce, jeśli porówna Pan czasy, w których grał z dzisiejszymi?
Zmiany w piłce są bardzo istotne. Myślę, że czas, w którym ja wchodziłem w poważną grę, był to rok 1998 i obfitował on w wielu utalentowanych zawodników. W tamtym czasie brakowało jednak wzorców piłkarskich. Dla wielu zawodników życie piłkarza niewiele różniło się od życia barmana, czy górnika. Jesz co chcesz, pijesz co chcesz i tak dalej. W chwili obecnej świadomość zawodników jest zdecydowanie większa. Każdy wie, że jeśli chce coś osiągnąć w tym sporcie, to musi poświęcić wszystko.
Nie myślał Pan nigdy o tym, by zostać I trenerem jakiejś drużyny?
Myślę, że większość trenerów pracujących z seniorami, stawia sobie za cel bycie pierwszym trenerem znaczącej drużyny. Nie inaczej jest ze mną, z pewnością kiedyś będę chciał podjąć takie wyzwanie. Ńiemniej, jednak w tej chwili jestem asystentem trenera, któremu udało się zaistnieć w polskiej piłce i który jest głodny sukcesów. Tomasz Kafarski ma możliwości i warsztat na miarę czołowej drużyny ekstraklasy. Uważam, że czas współpracy z tym trenerem wpłynie tylko pozytywnie na moja myśl trenerską. Mój czas kiedyś nadejdzie, a kiedy to nastąpi – czas pokaże. Obecnie jestem zadowolony z tego, w jakim miejscu się znajduję. Mam nadzieję, że uda nam się wspólnie osiągnąć zamierzony sukces z drużyną Olimpii.
Odkąd związał się Pan z Olimpią, to zamieszkuje w Grudziądzu, więc pewnie zdążył Pan już zwiedzić miasto. Jakie oceny?
Ciężko ocenić Grudziądz po tym, jak mieszkało się we Wrocławiu, Warszawie, Krakowie, Gdańsku, Sopocie czy Gdyni. Po kilku miesiącach dochodzę do wniosku, że brakuje tu uczelni wyższych, które skupiłyby młodzież. Patrząc na mieszkańców miasta i sposób spędzania wolnego czasu uważam, że społeczność akademicka podniosłoby w pewnym sensie standardy tego miasta. Niemniej jednak ludzie w Grudziądzu są bardziej niż życzliwi, a Grudziądz po rewitalizacji starego miasta będzie odzwierciedlać prawdziwy charakter tego miasta.
Czy długo zastanawiał się Pan nad podpisaniem umowy w grudziądzkiej Olimpii?
Propozycja pracy w Grudziądzu została przeze mnie zaakceptowana momentalnie po tym, jak swoją umowę zaakceptował trener Kafarski.
Jak przebiegła aklimatyzacja w Olimpii?
Z perspektywy czasu nie bardzo wiem co to aklimatyzacja. Grając w różnych drużynach na Śląsku, Małopolsce, Mazowszu i kadrze olimpijskiej, nigdy nie miałem problemów z tak zwaną aklimatyzacją. Zawsze dobrze rozumiałem się z zawodnikami i miałem znaczący wpływ na atmosferę panującą w szatni. Nawet z obecnymi zawodnikami Olimpii występowałem w jednej drużynie. Michał Wróbel grał ze mną w Wiśle Kraków, Maciej Kowalczyk w Śląsku Wrocław, Michał Łabędzki w ŁKS-ie Łódź, natomiast Dariusz Gawęcki grał, gdy trenowałem w Kmicie Zabierzów. Teraz jednak jestem jednym z ich trenerów i większość zawodników rozumie to oraz akceptuje taką sytuację.
Jaka jest różnica między prowadzeniem zespołu z Ekstraklasy, a I ligi?
Jakość prowadzenia zespołu przez trenera Tomasza Kafarskiego jest na poziomie Ekstraklasy, więc uważam, że prowadzimy Olimpię właśnie na takim poziomie. Czasami różnice pomiędzy Ekstraklasą, a pierwsza ligą robi budżet i standardy organizacyjne, ale chcąc nie chcąc, to kadra trenerska wyznacza standardy.
źródło: OlimpiaGrudziadz.com / własne