Jacek Paszulewicz przyznał po meczu ze Stalą Mielec, że jego zawodnicy mimo osłabień podjęli rękawicę i walczyli do ostatniej minuty niedzielnej konfrontacji.
Jacek Paszulewicz przyznał po meczu ze Stalą Mielec, że jego zawodnicy mimo osłabień podjęli rękawicę i walczyli do ostatniej minuty niedzielnej konfrontacji.
– Mielec nie jest zbyt łaskawy dla mnie. Po raz drugi przyjechałem z zespołem i po raz drugi wyjeżdżam z zerowym dorobkiem punktów. Stal nie zaskoczyła w ogóle. Wiedziałem, że u siebie jest bardzo groźna i uczulałem na to swój zespół, ale widocznie moi zawodnicy nie wzięli sobie tego do serca, bo to co zaprezentowaliśmy zwłaszcza w I połowie znacząco odbiega od naszego poziomu i oczekiwań – powiedział szkoleniowiec gości.
– Druga połowa była dużo lepsza w naszym wykonaniu, mimo że graliśmy w dziesięciu, w dodatku bez kontuzjowanego Roberta Janickiego. Pokazaliśmy, że jesteśmy w stanie walczyć do 90. minuty. Oczywiście podjęliśmy ryzyko, bo odsłoniliśmy się i szukaliśmy gola kontaktowego. Druga część gry pokazała, że w tej drużynie jest duży potencjał. Zawodnicy wykazali się ogromnym charakterem, bo cały czas wierzyliśmy, że uda nam się odmienić losy meczu. Punkty zostają w Mielcu, a nam przychodzi wyciągnąć wnioski z tej porażki i skupić się na kolejnym meczu. Myślę, że trzeba jednak patrzeć w przyszłość z optymizmem – zakończył Paszulewicz.
źródło: OlimpiaGrudziadz.com