Flota zagra w sobotę przeciw byłemu trenerowi – Tomaszowi Kafarskiemu. – Uwielbiałem go – mówi wprost jeden z jego byłych podopiecznych.
Flota Świnoujście zagra w sobotę przeciw byłemu trenerowi – Tomaszowi Kafarskiemu. – Uwielbiałem go – mówi wprost jeden z jego byłych podopiecznych.
Tomasz Kafarski miał być dla Floty Świnoujście trenerem-ratownikiem. Przejął drużynę w trakcie rundy wiosennej i miał za cel wprowadzić ją do T-Mobile Ekstraklasy. Postawionego przed nim zadania nie wykonał – rozpoczynał pracę na miejscu premiowanym awansem, aby do końca sezonu spaść o dwie lokaty.
Mimo niepowodzenia trudno ocenić jego epizod w Świnoujściu. Biorąc pod uwagę sam wynik – zawiódł, biorąc pod uwagę styl gry zespołu – zasłużył na pochwałę. Znamienny jest fakt, że po sezonie nikt nie „zwalniał” Kafarskiego, a także dziś trudno znaleźć nieprzychylną mu opinię. – Kafarskiego wspominam zawsze jako bardzo dobrego fachowca. Wzbudzał sympatię, choć wiadomo że nie był to dla mnie jakiś kolega, a trener, z którym po prostu przyjemnie się współpracowało. Teraz czeka mnie mecz przeciwko niemu i niestety muszę mu postrzelać kolejne bramki. Nie będzie sentymentów – zapowiada Bartosz Śpiączka.
Porażka, która w największym stopniu zdecydowała o niepowodzeniu misji „Ekstraklasa” przydarzyła się w meczu z Kolejarzem Stróże. „Kafar” zaryzykował, dał odpocząć będącym w gazie Charlesowi Nwaogu i Christianowi Nnamaniemu, dopiero na ostatni kwadrans wstawił Sebastiana Olszara. Zawiedli go dublerzy, którzy przez cały mecz bili głową w mur, a na dodatek stracili gola po strzale Marcina Stefanika. Decyzja o tamtej rotacji personalnej była wypominana szkoleniowcowi, tym bardziej że kontrkandydaci do awansu nie udowodnili swojej wyższości nad Flotą w bezpośrednim boju. Zawisza, Cracovia i Termalica – żadna z tych ekip nie pokonała, ani nie zdominowała grających najlepszy od dawna futbol chłopaków Kafarskiego.
– Zabrakło ciut szczęścia, żebyśmy mieli teraz Ekstraklasę w Świnoujściu. Nie udało się… co można innego powiedzieć. Z Kafarskim współpracowało się super, mogę o nim mówić w samych superlatywach – ocenia Michał Stasiak. – Uwielbiałem tego trenera – dodaje szczerze Charles Nwaogu.
Więcej na: SportoweFakty.pl